7.I would.
Laura's POV
-Pójdę otworzyć.Gdzie jest ręcznik?-zapytał mnie.Pokazałam na szafkę i skinęłam głową.Przed wyjściem ostatni raz pocałował mnie w usta.Jest gentelmanem.Mam na myśli,kto idzie prawie nago otworzyć drzwi w domu przyjaciela?Nikt.Usłyszałam,że drzwi otwierają się i kilka sekund później moja siostra krzyczy,jakby była świadkiem jakiegoś morderstwa.Co do cholery?Justin nie był nagi,prawda?Nie,myślę,że nie byłby taki głupi.Ale dlaczego moja siostra tak głośno krzyczała?Muszę się tego dowiedzieć.
Wyskoczyłam spod prysznica,szybko chwyciłam ręcznik,owinęłam się nim i poślizgnęłam.Znowu.Zwyczajna ja.Niezdarna jak zawsze.Wrzasnęłam,bo bolało jak cholera.Mój biedny tyłek.Ouch.Justin musiał to usłyszeć,bo stał przede mną,by pomóc mi z powrotem wstać w mniej niż 10 sekund.Popatrzył zszkowany,lekko zdenerwowany i zmartwiony.Ale dlaczego?Moja siostra także przybiegła do łazienki.Wyglądała na podekscytowaną i zdenerwowaną.Wkrótce dowiedziałam się dlaczego.
-Laura?Jesteś kurwa przyjaciółką Justina Biebera i nie powiedziałaś mi?-krzyknęła na mnie wskazując na Justina.
-Co?-odkrzyknęłam.Justin przeczesał ręką włosy,bezgłośnie mnie przeprosił i spojrzał na podłogę.Pocałowałam Justina Biebera,chociaż on mógłby mieć każdą kobietę,którą by zechciał?O mój Boże,zrobiło mi się słabo.Zemdlałam.
------
-Laura?Laura?Obudziłaś się?-usłyszałam głos,ale byłam zbyt zmęczona, by otworzyć oczy.
-Laura,słyszysz mnie?-powiedział inny głos,to był chłopak.Głos był piękny.-Laura?-chłopak powtórzył.Byłam pewna,to był Justin,pamiętałam.Czemu czekał,aż się obudzę,skoro jest tak sławny?-Proszę,wszystko musi być w porządku!-błagał,jego głos się załamał.Czy on płakał?Musiałam sprawdzić,więc otworzyłam ostrożnie jedno oko.Chłopak z brązowymi włosami patrzył prosto w moją twarz,jego oczy się rozszerzyły,gdy zobaczył,że się obudziłam.Szybko wytarł łzy ze swojej twarzy.Yep,płakał.
-Gdzie ja jestem?-zapytałam sennym głosem.Otworzyłam wtedy drugie oko i gapiłam się na mężczyznę,którego nie znałam,to mnie trochę przestraszyło i skrzywiłam się.To była odpowiedź na moje pytanie.
-Jesteś w szpitalu kochanie.-powiedziała Julia.Jej głos rozpoznałabym z tysięcy.Spojrzałam w bok,ponieważ coś piszczało w rytmie bicia mojego serca.Beep.Beep.Beep.To denerwujące jak cholera.
-Co się stało?-zapytałam kiedy wzięłam łyk wody.Pamiętam tylko,jak moja siostra krzyknęła dlaczego jej nie powiedziałam,że jestem przyjaciółką Justina Biebera.Ale gdzie jest Lucy?
-Zemdlałaś i byłaś nieprzytomna kilka minut.Zawiozłem Cię do zespołu ratunkowego.-powiedział Justin i pogłaskał mnie po policzku.Weź ode mnie swoje palce!Pomyślałam,ale nie mogłam tego powiedzieć.
-Powiedz jak długo czekałeś,aż się obudziłam?-powiedziałam sennym głosem.Chciałam to wiedzieć.
-4 godziny.-odpowiedział damski głos.Usiadłam lekko zdziwiona,aby dowiedzieć się kto to powiedział.Ku mojemu zaskoczeniu to była moja mama.Co za radość.
-Co Ty tu robisz?-syknęłam na nią zirytowana.Na początku wrzeszczała na mnie za to,że zerwałam z Lukiem,a teraz jest tu.Co za ironia.
-Whoa,wyglądasz na bardzo szczęśliwą,widząc swoją mamę przed tym jak wyjeżdżasz na rok do Ameryki,a ona odwiedziła Cię w szpitalu,bo martwi się o Ciebie.-moja mama powiedziała sarkastycznie.
-Cokolwiek,zostaw mnie samą.Wszyscy z was!-powiedziałam pomijając Julię,bo ona była moją najlepszą koleżanką i musiałam jej wiele powiedzieć.Popatrzyła na mnie,wiedziała że jest jedyną osobą z którą chcę porozmawiać.Kiedy Justin opuścił pokój,popatrzył na mnie ze smutkiem i znów powiedział bezgłośne 'przepraszam'.Yeah,pieprz się.
-Co się stało?-zapytała mnie podnosząc jedną brew.Ni umiałam tego zrobić,często próbowałam,ale zawsze podnosiłam dwie brwi.Znowu mówię głupoty,czyż nie?
-Byliśmy pod prysznicem,dopóki Lucy nie zadzwoniła dzwonkiem do drzwi,krzyczała,wywróciłam się w łazience,przyszedł Justin,Lucy krzyczała na mnie,dlaczego jej nie powiedziałam,że jestem przyjaciółką Justina Biebera.-wyjaśniłam jej w jednym zdaniu.Kiedy skończyłam,nabrałam powietrza.
-Czekaj.Gdzie jest problem?-zapytała Julia i popatrzyła bardzo zmieszana.
-Pocałowałam Justina Biebera.-powiedziałam podkreślając wyraźnie jego nazwisko.
-Yeah,wiem?Ale...poczekaj...wiedziałaś,że to był on,prawda?-odpowiedziała,a jej usta uformowały się w literę 'o'.
-Nie,nie znałam go.-powiedziałam patrząc prosto w jej zielone oczy.
-Co?Jak mogłaś nie poznać Justina Biebera?-powiedziała,szepcząc bardzo głośno.Zawsze to robiła,kiedy chciała krzyczeć,a nie mogła.
-Nie wiedziałam!Mam na myśli,mówiłam o nim i jak nieznośnie jest słuchać,gdy Lucy o nim mówiła.O mój Boże!Jestem idiotką.-powiedziałam,policzkując się w myślach.Oczywiście,że to był Justin Bieber.To było jasne.Jego imię to Justin,jest piosenkarzem,ma 18 lat i jest sławny.Jestem naprawdę głupia.Jak mogłam sobie tego nie uświadomić?
------
-Ale on powinien mi powiedzieć!-prychnęłam na nią.
-Ale może bał się,że Cię straci,bo wiesz jego sława i to wszystko.-Julia mi przypomniała.
-Stracić mnie?Nie chcę go więcej widzieć!-jęknęłam,ciągnąc moje włosy.
-Czemu,nie zrobił niczego złego.Uważam,że nie chciał Cię stracić.-powiedziała klepiąc mnie po plecach i pocieszając mnie.Teraz byłam w domu,ponieważ lekarze powiedzieli,że jestem wystarczająco silna,aby opuścić szpital.
-Wystarczy odebrać połączenie,martwi się o Ciebie.-dodała patrząc na mój telefon,ponieważ Justin dzwonił do mnie ze 100 razy odkąd opuścił moją salę.Przemyślałam odpowiedź i podjęłam decyzję.
-Dobrze.-prychnęłam i nacisnęłam na zielony przycisk.
-Czego chcesz?-syknęłam do telefonu.
-Dzięki Bogu,że oddzwoniłaś.Laura posłuchaj mnie.Nie odkładaj słuchawki!Proszę,naprawdę chcę z tobą porozmawiać!-błagał.Myślę,że znowu płakał.Aczkolwiek to było słodkie.
-Dobrze,tylko zdecydowanie nie przez telefon.-warknęłam podirytowana.Nienawidzę rozmawiać o poważnych rzeczach przez telefon.To takie bezosobowe.
-Ok.Mogę przyjść za 20 minut?-zapytał,trochę zaskoczony,niepewien czy mówię prawdę.
-Yeah,jeśli to jest takie ważne.-powiedziałam znudzona i zła.
-Tak,jest.-próbował odpowiedzieć,ale jego głos załamał się,kiedy próbował powiedzieć 'jest'.Słodkie.Jakkolwiek.Jego głos brzmiał sexy.Kiedy tylko pomyślałam jak może wyglądać,robiło mi się gorąco.
-Więc niestety do zobaczenia.-syknęłam i rozłączyłam się zanim zaczął protestować.Ha!No twojej twarzy suknisynu.Zakładam się,że mógłby dostać każdą dziewczynę jaką chce,ale może chce mnie.Dupek.
Zadzwonił dzwonek do drzwi,a ja głośno westchnęłam.Dlaczego muszę się na to zgadzać?Nie chcę więcej widzieć tego chłopaka w moim życiu.Julia wyszła 10 minut temu,jak odłożyłam słuchawkę,bo myślałam,że dam sama radę i nie potrzebuję jej już,a to jest rzecz między mną,a Justinem.Bla.Bla.Bla.Otworzyłam drzwi i stanęłam tam,opadła mi szczęka,a łzy zaczęły napływać do moich oczu.No Laura, nie płacz.Nie płacz,tylko dlatego,że ma bukiet czerwonych róż w dłoniach,nie,ponieważ za nim stał chłopak,który wyglądał jak jeden z jego najlepszych przyjaciół,trzymający tabliczkę z napisem 'Proszę wybacz mi'.Laura nie płacz,bo zaczyna śpiewać piosenkę swoim pięknym i ciepłym głosem."If I could take away the pain,and put a smile on your face,baby,I would,baby,I would.If i could make a better way,so you could see a better day,baby,I would,baby,I would."Tylko nie płacz kurwa.Oczywiście popłakałam się.Typowa dziewczyna.Typowa ja.
To brzmiało cholernie pięknie,a jak spojrzałam w jego piwne oczy moje serce zaczęło bić szybciej i szybciej.Nie mogę powiedzieć dlaczego,ale miałam dziwne uczucie.Nie mogę być w nim zakochana,prawda?Po wszystkim co mi zrobił,to znaczy,nic mi nie zrobił,ale nie powiedział mi,że jest sławny.Nie wahając się ani chwili dłużej,pomogłam mu wstać, bo był na kolanach,uścisnęłam go,otarłam jego łzy i delikatnie pocałowałam w usta.On był porywający.
-Dziękuję,że mi przebaczyłaś kochanie.-na jego twarzy pojawił się cudowny uśmiech.
-Nie jestem twoim kochaniem i yeah cokolwiek...-mruknęłam starając się udawać nadąsaną.
-Nie jesteś dobrą aktorką.-Justin powiedział i zaśmiał się.
-Kurwa.-zaklęłam.Justin znów zaczął się śmiać.Wiem,wiem.
-Przepraszam,że Ci wszystkiego nie mówiłem,ale jest jeszcze jedna rzecz,którą musisz wiedzieć.Nie chciałem ryzykować,gdy byliśmy w samolocie.Ale powiem Ci to teraz.Jesteś cholernie piękna.-potknął się patrząc na podłogę.Teraz zdałam sobie sprawę o co chodziło z tym autografem i zdjęciami.Oczywiście.Jestem idiotką!
-To jest dla mnie jasne,dlaczego śmiałeś się,że moja siostra wariuje na punkcie Justina Biebera.-powiedziałam i usiadłam na kanapie.
-Tak,to było zabawne.-przyznał i uśmiechnął się.
-Chcesz coś do picia?-skinął głową,a ja przyniosłam mu szklankę wody.
-Laura,wierz lub nie,ale bardzo się o Ciebie martwiłem,gdy straciłaś przytomność.Zapytaj Lucy-była pierwszą dziewczyną,oprócz mojej mamy,która widziała,że płaczę...-powiedział biorąc łyk wody.
-Lucy?Więc znasz ją już?zapytałam.Skinął głową.
-Tak.Jest miłą dziewczyną.Zrobiłem sobie z nią wiele zdjęć,czekając,aż się obudzisz.Podpisałem prawie wszystko co ze sobą miała.
-Boże,myślę,że marzenie jej życia się spełniło.-roześmiał się.Nagle przypomniała sobie odpowiedź Justina o tym,że Lucy była pierwszą dziewczyną widzącą jak on płacze.Płakał jak straciłam przytomność?Dlaczego?To znaczy ja jestem tylko Laura Woods,normalna 18-letnia dziewczyna z Austrii,która jest tak piękna jak Narnia.-Płakałeś?-skierowałam się bezpośrednio do niego.Widziałam jego rumieniec.
-Byłem zaniepokojony.-bronił się.
-Słodki.-mruknęłam pod nosem,ale oczywiście to usłyszał,bo wstał,a jego twarz znajdowała się centymetry od mojej,a nasze usta prawie się dotykały.
Jasna cholera.Jakiegoś dnia rozwalę mój telefon.Rzucam nim o ścianę,został przejechany przez samochód i nic.Uspokój się Laura.Zawsze,gdy robi się poważnie mój telefon zaczyna mi przeszkadzać.Nie ważne czy śpię,jestem z moim chłopakiem,czy całuję się z Justinem Bieberem-najgorętszym 18-letnim piosenkarzem na całym świecie.Mój telefon nie będzie milczeć nawet jak będzie w trybie cichym.Jak ja go nienawidzę."Wszystko w porządku?"-napisała Julia.Byłam zbyt rozkojarzona,by odpisać.Rozpraszało mnie jak Justin całował mnie po szyi.
Nagle przypomniałam sobie przyjaciela Justina.
-Justin przestań.-zaprotestowałam i pchnęłam go z dala od siebie.-Co się stało z twoim przyjacielem,który jest na zewnątrz domu i trzyma tabliczkę?-zapytałam.Był wstrząśnięty.Podparł się o tył głowy.
-Kurwa.-powiedział bezgłośnie.Pobiegliśmy do drzwi i je otworzyliśmy.To był błąd.Jego przyjaciel stał oparty o drzwi i upadł.
-Cholera...-zaklął i spojrzał na nas.-Zapomniałeś o mnie!-chrząknął kopiąc Justina w krocze.Upadł.Miał otwarte usta.Wyglądało to boleśnie.-O mój Boże.Tak mi przykro bracie.Nie chciałem cię uderzyć w jaja.-facet krzyknął w panice.Justin otworzył oczy wciąż leżąc na ziemi i dał mu śmiertelne spojrzenie.
-Nienawidzę Cię,ale Cię kocham,bo jesteś moim najlepszym kumplem.-Justin syknął wstając.-Przepraszam,że o tobie zapomniałem,ale byliśmy...eee...zajęci.-powiedział.Uśmiechnął się i zaczął mówić.
-Jestem Chaz.-facet powiedział i przytulił mnie.
-Miło Cię poznać.Jestem Laura.-powiedziałam,ale jetem pewna,że on to wiedział.Justin mu musiał wszystko powiedzieć.
-Wiem.-jednak miałam rację
-Justin,mówiąc o tym co zrobiłeś to było naprawdę miłe z twojej strony.Nigdy nie dostałam tak dużego bukietu.Są piękne!-powiedziałam mu wkładając róże do różowego wazonu i umieszczając je na małym stoliku.
-Przepraszam jeszcze raz.-odpowiedział smutno.
-Już dawno o tym zapomniałam.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję kochanie.-powiedział i podszedł do mnie.Położył ręce na moich ustach i spojrzał mi w oczy.Pamiętam tę piosenkę,którą śpiewał.To było piękne,a ponieważ ja nic nie wiem na temat niego i jego piosenek,miał mi wszystko opowiedzieć po tym jak go pocałowałam.
-Piosenka była przepiękna.-przyznałam.
-Tak myślisz?-wyszeptał mi do ucha.Przez jego głęboki głos miałam gęsią skórkę na całym ciele.
-Tak na pewno.-powiedziałam przyciągając go do siebie.
-EW.Idźcie do pokoju!-usłyszałam jak krzyczy Chaz.Oddaliliśmy się od siebie i na niego spojrzeliśmy.
-Chciałabym żebyś pamiętał,że to moje mieszkanie.-syknęłam na niego.
-Przepraszam.-mruknął.Odwróciłam się do Justina i było jedno pytanie,które nie mogło opuścić mojej głowy.
-Dlaczego zrobiłeś dla mnie to wszystko?
-Ponieważ Cię lubię.Bardzo