czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 3

3. Jealousy intended



LAURA’S POV
2 dni były naprawdę niesamowite! "
Napisałam na swoim telefonie i przycisnęłam przycisk „wyślij”. Chwile później otrzymałam odpowiedź
„Oczywiście, powinniśmy to powtórzyć,  póki jestem w @Wiedniu !;) „,
„ Dobranoc;)
 Odpisałam na sms i wyłączyłam telefon, więc nikt nie przeszkodzi mi w śnie. Dzisiejszy dzień był bardzo dobry, było nam razem wesoło. Nie mogę się doczekać aż to powtórzymy.  Niestety byłam rozczarowana, ponieważ Luke nie zadzwonił do mnie ani razu, odkąd wróciłam. Może powinnam go jutro odwiedzić.

- Dzień dobry piękna, przepraszam że nie zadzwoniłem do ciebie, ale byłem zajęty przygotowywaniem do egzaminu, który miałem dzisiaj!-  usłyszałam kogoś krzyczącego z korytarza.
-LUKE!- krzyknęłam i natychmiast wyskoczyłam z łóżka. Pobiegłam i dosłownie rzuciłam się na niego. Całowaliśmy się, leżeliśmy na podłodze i śmialiśmy się z naszej głupoty w tym samym czasie.
-To było śmieszne, róbmy tak częściej - powiedział za nim musnął moje usta.
-Bardzo za tobą tęskniłam- powiedziałam i zamknęłam go w mocnym uścisku.
-Ja też – zgodził się ze mną i odwzajemnił uścisk

-Mam dla ciebie niespodziankę- powiedział i uśmiechnął się szeroko jak idiota, który uciekł z psychiatryka.
-Naprawdę? Pokaż mi !- poprosiłam i zaczęłam skakać w dół i w górę jak mała dziewczynka, czekająca na słodycze. Popatrzył w dół
- Tylko żartowałem, nic dla ciebie nie mam ..
- Nie graj ze mną, daj spokój! – powiedziałam i szturchnęłam go w brzuch
- Jestem śmieszny, co nie? – krzyknął wyszczerzając swoje zęby w szerokim uśmiechu
- W ogóle .. – powiedziałam i odeszłam, dopóki nie chwycił mnie za nadgarstki i nie pozwolił mi iść dalej.
- Kochanie! Kocham cię!” – powiedział, po czym pocałował mnie w policzek

Nagle wyjął z kieszeni małe pudełko i podał mi je. Otworzyłam je i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.  Była to bransoletka , którą pokazałam mu dwa tygodnie temu przed moim wylotem do LA, odwiedzając moją rodzinę, mam zamiar mieszkać tam przez rok, jednak  jako au-pair krócej niż 3 tygodnie. To wydaje się śmieszne, ponieważ uwielbiam Stany i zawsze chciałam tam mieszkać. Jest to srebrny łańcuszek z zawieszką, na której wygrawerowane są nasze inicjały. Pod literami znajduje się data, data dnia się spotkaliśmy. Położyłam pudełeczko na półce i przytuliłam go, ale nagle mój telefon za wibrował.
-Kto nam przeszkadza?- powiedział Luke i popatrzył na wyświetlacz.
CHOLERA! Chwyciłam telefon tak szybko jak potrafiłam, jednak było już za późno.
-KTO TO JUSTIN DO JASNEJ CHOLERY? I DLACZEGO MÓWI NA CIEBIE "SŁONKO"?- wykrzyczał mi w twarz.
-Woaah! Uspokój się Luke! Spotkałam go przedwczoraj na pokładzie, był dla mnie nie miły. Później chciał się usprawiedliwić za naskakiwanie na mnie, i zaprosił mnie do Starbucks’a. To wszystko. Nie masz powodu do bycia zazdrosnym!- wykrzyczałam na niego.
-Więc, dlaczego mówi na ciebie Słonko?- zapytał, dalej będąc wściekły.
-Skąd mam to wiedzieć do jasnej cholery? Może lubi mnie jako swoją przyjaciółkę? –
- Tak, a ja jestem królem świata...- w jego słowach można było wyczuć sarkazm
-Zadzwoń jak rzucisz tego faceta. I miej bardzo dobry powód, żeby oszukiwać mnie w związku z tym Justinem!- powiedział, po czym odwrócił się i opuścił mieszkanie. Trzasnął drzwiami tak mocno, że zabolały mnie uszy.

-NIE OSZUKUJE CIĘ!- pobiegłam do drzwi, znowu je otworzyłam i głośno to wykrzyczałam. Jestem pewna, że to usłyszał, ale nie otrzymałam odpowiedzi.
-Pieprz się- powiedziałam sama do siebie i wróciłam do sypialni, gdzie jeszcze 10 minut temu smacznie spałam. Nie zerwał ze mną, co nie? Nie. Cholera. Julia miała racje, z tego wyszło dużo nieporozumień i ataków zazdrości .Powinnam o tym wiedzieć.
Płakałam, dzwoniłam do Luka około 10 razy, ale za każdym razem odrzucał połączenie. Jak może? Powiedział, że mam do niego zadzwonić, a on nie odbiera telefonów. Kocham to. NIE. Julia siedziała obok mnie, próbując mnie uspokoić. Nie przeczytałam sms,  którego dostałam od Justina Chciałam, żeby Luke mi uwierzył, bo na prawdę go nie okłamywałam! Justin był dla mnie tylko przyjacielem, to znaczy, jest gorący itp., ale ledwo co go znam! Do tego nie jestem typem dziewczyny która całuje każdego, kogo napotka na drodze. Luke powinien mi ufać. Ponieważ bez zaufania związek nie istnieje.
-Będzie dobrze- powiedziała Julia i pogłaskał mnie po plecach. - Nie, nie będzie, jestem złą dziewczyną! Spotkałam się z chłopakiem, który nie jest moim chłopakiem, pomimo iż mam jednego!- powiedziałam, wycierając krople łez spływające po mojej twarzy niczym wodospad. -Nie jesteś! Powinien ci uwierzyć, i nie ma powodów żeby być zazdrosny! Czyż nie?- powiedziała, tuląc mnie 10 raz  w ciągu ostatnich 20 minut.
- Nie, definitywnie nie!- płakałam
-Właśnie- wyszeptała
Ponieważ byłam znudzona, przygnębiona i smutna, zdecydowałam się przeczytać wiadomość, którą wysłał mi Justin.
"Witaj słonko, jak mija ci dzień?:) Chcesz porobić coś razem?- to słodkie z jego strony, ale nie, nie dzisiaj. Nie po tym wszystkim co się wydarzyło. To znaczy jestem pewna, że wyglądam jak totalny wrak, moje oczy są czerwone i napuchnięte, moja twarz jest nadal mokra od łez i za każdym razem kiedy myślę o Luku, z moich oczu wydostaje się łza, która następnie spływa w dół mojego policzka. Wzięłam głęboki oddech, i zdecydowałam się odpisać
 "Nie, przepraszam, nie dzisiaj. Jestem w złym nastroju"
 "Nie ma problemu, potrzebujesz kogoś z kim mogłabyś porozmawiać?:)”- otrzymałam odpowiedź. Myślałam o tym, czy powinnam powiedzieć mu, o mojej kłótni z Lukiem.  Z jednej strony , mogłabym usłyszeć opinię chłopaka, patrzącego na to z innej perspektywy, sytuacja może się pogorszyć jeśli dowie się o tym Luke. Jednak zdecydowałam, że może Justin podniesie mnie na duchu. Przynajmniej warto spróbować, może chociaż trochę zapomnę wtedy o Luke'u.

„Tak, możesz przyjść, ale moja najlepsza przyjaciółka też tu jest .." odpisałam i odłożyłam telefon na szafeczkę.
"Julia? Justin nadchodzi, nie martwcie się, jest miłym facetem"- przeczytałam na głos i mruknęłam. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, Julia wyglądała na bardziej zmartwioną niż wcześniej.
-Poprośmy Boga, aby Luke się o tym nie dowiedział. Obiecuje, że jeśli się o tym dowie to z tobą zerwie ...- powiedziała i popatrzyła prosto w moje oczy. Jej falowane blond  włosy były spięte w niechlujnego koka, miała na sobie za dużą bluzę z kapturem i jeansy. Ja zostałam w swoich pidżamach.
Szybko podeszłam do mojej szafy, która była tak ogromna jak mój pokój i wyjęłam mój sweter z napisem"I love LA". Następnie wciągnęłam na siebie moje rurki i rozpuściłam swoje włosy. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek.
-Julia, bądź tak miła i otwórz drzwi- krzyknęłam do niej, nie będąc pewna czy mnie zrozumiała. Jednak chwile później usłyszałam Justin krzyczącego moje imię.
-Już idę!- powiedziałam, zamknełam drzwi od mojej szafy i poszłam do salonu. Nie mogę uwierzyć, że niedługo opuszczę to mieszkanie na rok.
-Laura, nie wyglądasz jakbyś była w złym nastroju, wyglądasz absolutnie słodko.-powiedział po czym uśmiechnął się i zamknął mnie w mocnym uścisku. Moje serce rozpływało się przez jego zapach.
-Tak dziękuje, ty też- powiedziałam i wyglądało jakbym się uśmiechnęła.
-Więc .. Jak masz na imię?- zapytał się odwracając się w stronę Juli.
-Julia, miło mi cię poznać- powiedziała i wystawiła rękę aby się przywitać. Jednak zamiast przywitania się, mocno ją przytulił. Wyglądała na zmieszną, tak bardzo jak wyglądała na zadowoloną, myślę że po prostu poczuła jego zapach.
-Miło mi cię poznać- powiedział i szeroko sie uśmiechnął.
- Dwie piekne panie w jednym pokoju ...- dodał cicho, pewnie myśląć, ze nikt go nie usłyszał. Jego plan pewnie by zadziałał, gdyby by nie moje wrażliwe uszy, które słyszą prawie wszystko. Nie wytrzymałam, musiałam zachichotać.
-Chodźmy porozmawiać do mojej sypialni- zasugerowałam  
-Tak, ja muszę iść do domu. Pa słonko, pa Justin- powiedziała Julia, po czym odwróciła się i znikneła, za nim mieliśmy szansę powiedzieć coś przeciwko temu.
- Więc, dlaczego jesteś smutna?- Zapytał z błyszczącymi oczami.
- Ja .. Ja pokłóciłam się z Lukiem..- wyjąkałam i spojrzałam na nasze zdjęcie stojące na mojej szafce nocnej.
-Twój chłopak?- zapytał, wskazując na zdjęcie.
-Hm.. tak.. Luke-  powiedziałam i spojrzałam prosto w jego oczy.
- Zerwał z tobą?- powiedział, jego oczy automatycznie się rozszerzył.
- Ja ,, Ja nie wiem... wyszedł .... i nie odpowiada na moje telefony- powiedziałam, pojedyncza łza spłynęła wzdłuż mojego policzka.
-Dupek- powiedział pod nosem
-Przepraszam?- zapytałam, będą trochę zła na to jak nazwał Luka.
-Nic.. ja tylko.. to nie jest okej z jego strony - powiedział i spojrzał na mnie, kierując się w moją stronę. Wywołało to u mnie zimny dreszcz, przechodzący wzdłuż mojego kręgosłupa. Zauważyłam, że jak był zdenerwowany przygryzał wargę. To robiło go bardziej seksownym, niż jest.

-O co się pokłóciliście?- powiedział po długiej ciszy.
-Jest tylko zazdrosny.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-O kogo?- zapytał, nie zrywając ze mną kontaktu wzrokowego. Skrycie, miałam nadzieję że o to nie zapyta, ale oczywiście musiał. Przypuszczam, że znał odpowiedź.
-o Ciebie ...- powiedziałam pod nosem, ale usłyszał to. Skąd to wiedziałam? Proste. Spojrzał w górę, a na jego twarzy malowało się zadowolenie, mógł cieszyć się z faktu, o którym nie wiedziałam, o ile będę jeszcze kiedyś w związku.
-Przepraszam za to- powiedział zawstydzonym głosem.
-Mogę pójść jeśli chcesz ...- zasugerował ale natychmiast pokręciłam głową.
-Nie, jest okej. To znaczy, nie ma powodów żeby był zazdrosny, jesteśmy tylko przyjaciółmi ...- powiedziała, wymachując rękoma we wszystkie strony. Przytaknął i zbliżył się do mnie aby mnie przytulić. Schowałam głowę w zgięciu jego szyi i zaczęłam płakać.
Niespodziewanie zaczął śpiewać. Było to pocieszające, dzięki temu znowu poczułam się dobrze.
"Through the storm and, thorught clouds, bumps in the road and upside down now

I know it's hard babe to sleep at night

Don't you worry, cause everything's gonna be alright ai-ai-ai-aight, be alright ai-ai-ai-aight.

Through the sorrow and the fights

Don't you worry, cause everything's gonna be ai-ai-ai-aight, be ai-ai-ai-aight .."- jego głos był tak wzruszający,że spowodował u mnie ciarki na całym ciele.Było to naprawdę niewygodne uczucie, ponieważ nigdy nie czułam czegoś podobnego.
-To twoja piosenka?- zapytałam, wycierając łzy z mojej twarzy. Skinął głową
-Wiem, że jest zła- spojrzał smutno.
-Nie, jest absolutnie niesamowita. Nie kłamię. To jest to, co nazywam muzyką. Słowa, które perfekcyjnie opisują twoją sytuację. Podoba mi się;- powiedziałam z uśmiechem.
-Naprawdę?- Justin wyglądał na na prawdę zaskoczonego. Przytaknęłam.
-Chcesz coś zjeść, jesteś tutaj sporo czasu. - zapytałam po tym jak leżeliśmy na kanapie, rozmawialiśmy o naszych rodzicach, którzy oboje są rozwiedzeni i o mojej młodszej siostrze, o tym jak sobie radzi i innych rzeczach.
-Jeśli razem coś przygotujemy to tak- powiedział, a szeroki uśmiech wkradł się na jego twarz. Wstałam, na co on szybko wstał i złapał moją rękę, obracając mnie i patrząc mi prosto w oczy. -Włoskie?- zapytałam, nie będąc pewna dlaczego to zrobił.
-Uhm.. tak- odpowiedział po chwili ciszy.
-Pizza czy spaghetti?- odpowiedziałam
-Definytywnie spaghetti- powiedział, po czym podskoczył i ruszył za mną do mojej małej kuchni.
Włożyłam cały makaron, jaki znalazłam do wielkiego garnka z gorącą wodą. Postawiłam go na kuchenkę i czekałam aż zacznie wrzeć. Podczas gdy gotował się makaron, zrobiłam sos. Justin "pomagał mi" stając mi na drodze, śmiejąc się i komentując wszystko co robię. O rany! To było strasznie denerwujące, ale śmiałam się z tego, jaki jest inteligentny. NIE JEST. Po kłótni z Lukiem, nie sądziłam, że ten dzień może być taki dobry. Jeśli powiedziała by mi to wróżka, śmiała bym się z tego, nigdy bym w to nie uwierzyła.
-Laura, jesteś czarująca- powiedział po tym jak wyczyściłam miejsca, gdzie gotowałam.
-Dlaczego?- zapytałam patrząc na niego.
-Bo jesteś- szeroko się uśmiechnął i pokazał mi język.
-Justin, nie rób tak, nie masz 7 lat- błagałam go. Wyglądał na zażenowanego i wydął wargi.
-Ale chcę.Tylko żartowałem, oczywiście, że przestanę- czy mówiłam już że wygląda dziś cholernie seksownie? Pamiętacie moją skalę od 1 do 10? Pamiętacie jak mówiłam że ma 12, dzisiaj ma co najmniej 20. Miał na sobie spodnie z krokiem i biały t-shirt ukazujący jego mięśnie, który opinał także  jego cały abs. W dodatku miał niebieską czapkę, jej kolor idealnie łączył się z kolorem spodni. Na pewno wiedział jak się dobrze ubierać.
Kiedy makaron był w końcu gotowy do jedzeniem usiedliśmy przy stoliku, który stał w rogu mojej kuchni. Dałam Justinowi, tależ pełen makaronu, ponieważ powiedział około 100 razy że go uwielbia. Nagle wziął kilka w swoje palce, popatrzył na mnie, szeroko się uśmiechnął i wierząc lub nie, rzucił nimi prosto w moja twarz! Jak? Jak on mógł?
-OH!. ZACZYNAMY!- krzyknęłam rzucając makaron w jego włosy. Po tym jak rzuciliśmy około 100 makaronów na siebie na wzajem, w końcu zaczęliśmy jeść. Chwilę później Justin spojrzał na mnie, uśmiechając się i wskazując na swój policzek.
-Masz coś na twarzy
-Wiem, parę oczu, noc i usta!- zaśmiałam się i kontynuowałam jedzenie.
-Wiesz, co mam na myśli-zachichotał i zbliżył się do mnie.
-Nie- powiedziałam, jego twarz znajdowała się cal od mojej, czułam każdy jego oddech. Jego kciuk dotknął mojego policzka i zdjął coś z niego. Nagle objął moją twarz swoimi dłońmi, zbliżając się do mnie, aż do momentu, w którym jego miękkie usta dotknęły moich. Jego pocałunek był pełen pasji, z jakiegoś powodu odwzajemniłam pocałunek ...i czułam się dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz