czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 2

2. Chai Tea or Hot Chocolate?

Laura's POV 
- Dałaś komuś swój numer, słonko? - Zapytała mnie Julia zaraz po tym
jak wyczyściłyśmy samolot i go opuściłyśmy. Byłam zmęczona.
Chciałam tylko rzucić się na łóżko i obudzić się jutro po
południu.

- Tak, chyba tak- odpowiedziałam zaspanym głosem.

- Tylko pozwól nam wrócić do domu i się wyspać, możesz spać u mnie, metrem

będziemy tam w 10 minut- zasugerowałam i popatrzyłam na moją

przyjaciółkę, która była zadowolona, że nie musi jechać 40 minut do
swojego mieszkania

.- Porozmawiajmy o tym jutro, ok?- zapytała się Julia, po czym ziewnęła.

-Najlepszy pomysł tego dnia!- zgodziłam się i poszłyśmy w dół, w stronę metra.
Kiedy byłyśmy w domu, wszystkim czego chciałam, było pójście
spać,ale nieoczekiwanie mogłam myśleć tylko o Justinie i o tym jak
miło będzie się z nim spotkać, ponieważ muszę przyznać, że jest
niesamowicie gorący. Myślałam o tym dlaczego zapytał mnie czy chcę z
nim zdjęcie lub autograf, jest sławny? Nie mam pojęcia, pragnęłam
tylko pójść spać. Kiedy mój telefon za wibrował, miałam nadzieję że
to sms od Justina. Co do cholery? Laura, masz chłopaka od prawie 2 lat!
Wzięłam telefon ze stolika, stojącego obok mojego łóżka i dosłownie oślepłam, przez jasny ekran
mojego telefonu, to bolało.
Znowu przepraszam, jutro o 10 rano, Starbucks? Wyślij mi swój adres,
przyjadę po ciebię. ;)- Justin x
Szybko odpisałam na moim telefonie:
Byłoby miło. ;)-Laura x
Następnie wysłałam jemu swój adres i nie musiałam długo czekać na
odpowiedź.
Dziękuje kochanie, do zobaczenia później, dobrej nocy;)
Kochanie? Dlaczego nazwał mnie "kochanie"? To dla mnie zbyt dużo,
potrzebuje snu!
Obudziłam się następnego ranka, spojrzałam na zegarek i wyskoczyłam z
łóżka, była 9 rano.
Została mi godzina do "randki" z Justinem. Powinnam to nazywać randką?
Czy to była randka? Po tym wszystkim chciał po prostu przeprosić mnie za
naskakiwanie na mnie wczoraj w samolocie. Zobaczymy,
ALE NA POCZĄTEK musiałam się przygotować. Musiałam ułożyć włosy,
wziąć prysznic. Musiałam zdecydować co na siebie nałożę, co było
najtrudniejsze z tego wszystkiego.
Szybko pobiegłam do mojej łazienki, która była połączona z moją
sypialnią i wzięłam prysznic, tak szybko jak potrafiłam, myślę że
pobiłam rekord. Ale dlaczego to wszystko było dla mnie tak ważne? To
znaczy, chciałam żeby wszystko było idealnie. W końcu miałam
chłopaka, i dobrze nam się układało, jestem szczęśliwa, i kocham go
najbardziej z moich wszystkich dotychczasowych chłopaków. Wydaje mi się,
że to dlatego, że wygląda dobrze, i wydaje się być miłym chłopakiem.
Może będziemy mogli być dobrymi przyjaciółmi.
Wysuszyłam moje włosy i spięłam je w niechlujnego koka. Zrobiłam go
szybko, ale wyglądał dobrze. Teraz czas na największy problem: moje
ubranie. Po długiej rozmowie z Julią, która obudziła się bo za
głośno śpiewałam pod prysznicem, zdecydowałam ubrać się w moje
granatowe spodnie Hollister'a i białą bluzę. Wzięłam z półki mój
srebrny łańcuszek w kształcie nutki (kocham muzykę) i nałożyłam go
na siebie. Gram na gitarze i pianinie, niektórzy moi znajomi mówią, że
gram bardzo dobrze, w porównaniu z moim "talentem" do śpiewania <wyczujcie ten sarkazm>. *I suck at it, and
I know it*. Tak, to już chyba wszytko o tym. Nałożyłam woje czarne
conversy. Nie obchodziło mnie czy padał deszcz, śnieg, czy Bóg wie co,
kocham te buty i zawsze będę je ubierała.
-Jesteś pewna, że chcesz się z nim spotkać?- powiedziała niepewnie
blondynka, zwana również Julią.

-Tak!- odpowiedziałam ucieszona.

 -Co jeśli on cie lubi? Co wtedy zrobisz? Zapomnisz o Luke?- wyjąkała.
-Julia, zamknij się. Wiem co robię i Kocham Luka. Nigdy nie zamierzam oszukać go w związku z Justinem, którego poznałam wczoraj na pokładzie samolotu z Monachium do Wiednia- zapewniłam ją.

-Okej, okej, na pewno ,jeśli tak mówisz!- zrezygnowała.

W końcu. Nie mam o co się bać. Uścisnęłam Julię i zostawiłam ją samą w mieszkaniu. Ufam jej, ona potrafi zrobić śniadanie, jeśli znajdzie w kuchni coś jadanego, co jest mało prawdopodobne, ponieważ nie było mnie w domu od tygodnia. Może znajdzie jakieś płatki na półce. Wyszłam z domu i czekałam przed nim. Wyciągnęłam mój telefon i sprawdziłam godzinę. 9:58. Będzie tutaj w ciągu 2 minut. O mój Boże, jestem podekscytowana, chociaż naprawdę nie wiem dlaczego. O wilku mowa, przybył nie sam,ale z wielkim bukietem kolorowych kwiatów. Mocno mnie przytulił i położył rękę na mojej tali. Wzięłam głęboki oddech i wdychałam jego cudowny zapach. O rany, mogłabym to wąchać to cały dzień.

-O mój Boże! Dziękuje!- pisnęłam kiedy podał mi kwiaty na co on mrugnął.
-Dzień dobry Słonko, Dobrze spałaś?- zapytał się i uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy prowadził mnie do swojego dużego czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami, tak, że nikt nie mógł zobaczyć co jest w środku.

-Uh... tak, opadłam na łóżko i zasnęłam, a tobie?- zapytałam i wsiadłam do samochodu. Jeśli Luke by się o tym dowiedział, Justin od razu byłby martwy. Jest bardzo zazdrosny. Może Julia miała rację. Nie powinnam być tutaj z Justinem, powinnam być tu z Lukiem.

-Byłem na imprezie z moimi przyjaciółmi, ale tylko do północy- powiedział i głupawy uśmiech pojawił się na jego twarzy.

 -Więc, lubisz Wiedeń? - zapytałam i popatrzyłam w jego oczy.

-Lubię wszystko, co dotychczas widziałem, tak, piękne miasto, piękne dziewczyny- kiedy to powiedział spojrzał na mnie. Oh nie ! Ja tylko fantazjuje. Dlaczego tak gorący chłopak jak on chciałby na mnie spojrzeć? Never ever.
-Już jesteśmy!- nie mogłam oderwać od niego oczu. Miał na sobie biały t-shirt, który pokazywał jego cały abs, i domyślcie się jeszcze co. Oh tak, miał sześciopak. Dlaczego miałby nie mieć? W skali od 1 do 10 daje mu 12, albo nawet więcej. Ja mam 6, ewentualnie 7.-Laura? Już jesteśmy?- powiedział głośno machając ręką przed moją twarzą. Cholera, to było żenujące.

-Uhm, tak, przepraszam- wyjąkałam i wysiadłam z samochodu. Złapał mnie za rękę ( jasna cholera?) i zaprowadził mnie do kawiarni.

-Co byś chciała?- zapytał

-Err, tak jak zawsze, nie potrafię wybrać pomiędzy gorącą czekoladą a herbatą "chai"-  mruknęłam, myśląc o tym, co powinnam zamówić. ---[-p----Proste, herbata "chai"- powiedział a na jego twarzy malował się złośliwy uśmieszek.

-Dlaczego?- spytałam zdziwiona.

-Ponieważ nie lubię czekolady- powiedział i wzruszył ramionami.

-O..kej? Jesteś nienormalny!- powiedziałam i uderzyłam go lekko w bok.

 -Kto powiedział, że jestem normalny?- powiedział i się zaśmiał. -Siedzę w okularach w pomieszczeniu, gdy za oknem mamy Luty i pada śnieg. Więc nie jestem normalny, i chcę być inny niż wszyscy- powiedział

- Tak, masz rację- zgodziłam się z nim.
-Chodźmy pozwiedzać- zasugerowałam i wyciągnęłam go ze Starbucksa, gdzie było nam bardzo wesoło

-Err, tak .. okej?- wymusiłam u niego zgodę, bo nie usłyszałam nic z jego strony.
Na początku, pokazałam mu charakterystyczny obiekt Wiednia. Jest to duża katedra zwana Stephansdom. Złapaliśmy windę, aby wjechać na sam szczyt, żeby zobaczyć niesamowitą panoramę miasta. Zrobiliśmy sobie masę zdjęć razem, czułam się tak, jakbyśmy znali się od lat. Z jakiegoś powodu byliśmy jak najlepsi przyjaciele, to jest trochę dziwne.
Następnie poszliśmy zobaczyć największe zoo w kraju, które znajdowało się tuż obok legendarnego zamku Schonbrunn. Odwiedziliśmy małpy (kocham małpy) i żyrafy (też je kocham) i Pandy, i misie polarne, i wszystkie zwierzęta tego typu. Będąc tam z Justinem, było to bardzo śmieszne, ponieważ potrafił wywołać u mnie śmiech z rzeczy, które w ogóle nie są śmieszne, nawet trochę.
Później poszliśmy zwiedzać zamek, i pytał mnie czy mam chłopaka. Ja, stara ja, natychmiastowo odpowiedziała by 'tak' , ale coś się zmieniło. Wahałam się. Myślałam o powiedzeniu 'nie'. Podjęłam możliwość skłamania. Nie mogłam tego opisać, ale to się stało. Niemniej jednak powiedziałam prawdę.

-Yeah, aktualnie tak-

-Od kiedy?- chciał widzieć

-Od 2 lat- kontynuowałam.


JUSTIN'S POV
-Od dwóch lat ..-przełknąłem ślinę. To się robi cięższe niż myślałem. Nie chcę aby rozstali się przeze mnie. Chcę ją tylko przelecieć aby wygrać zakład. Nie jestem złym facetem. Ale ona jest totalnie gorąca, miła i atrakcyjna. O rany ! Moja dobra i zła strona walczyły ze sobą, i ze smutkiem muszę przyznać, domyślam się że moja zła strona wygrała. Nie chcę kupować Ryanowi samochodu.. Chętniej ją przelecę, mogę to zrobić. Moja komórka za wibrowała, szybko wyjąłem ją  i zobaczyłem nową wiadomość.
RYAN
Poproszę czarny Audi RS8! ;)

Wystukałam:
Wybij to sobie z głowy, jestem na drodze do pokoju hotelowego ;)

Nie byłem, i dziś nie miałem zamiaru. Nie wiedziałem czy powinienem kupić mu ten pieprzony samochód. NIE. Będę ją miał. Nigdy nie mów nigdy, tak ? Yeah, moje własne słowa.
-Dlaczego nie przyszedł z tobą?- zapytałem, chociaż domyślałem się odpowiedzi.
-Ponieważ jest straszne zazdrosny ... Zabiłby cię- powiedziała. Domyślałem się tego. Yeah. Zazdrosny chłopak. Moje szanse zwiększają się bardziej i bardziej z każdą minutą. NIE.

-Czy to nie jest irytujące?- zapytałem uśmiechając się głupio, starając się ukryć gniew.

- Tak... czasami... ale wiesz... nikt nie jest idealny- powiedziała. NA  RAZIE TY JESTEŚ. TAK MYŚLĘ.
Pokazała mi różne wspaniałe miejsca, dopóki nie wpadłem na pomysł.
-Chcesz iść na zakupy?- zapytałem, ponieważ wiem, że każda dziewczyna ma obsesje na punkcie zakupów, ubrań i makijażu.

-Mówisz serio?- popatrzyła na mnie jakbym żartował.

-Całkowicie- odpowiedziałem spokojnie. Wiedziałem, że chodzenie po ulicach takich jak ta było totalnie niebezpieczne, ale powierzam to moim okularom.  Mam na myśli, że fani mogą być wszędzie i mogą zrujnować nasz dzień. Ona nie wie, że jestem Sławny, i nie powiem jej. Chcę tylko wiedzieć . czy to moja słowa (albo gorsze:pieniądze), czynią mnie atrakcyjnym w świecie kobiet.Ale to było niebezpieczne za każdym razem, kiedy z nią byłem, ale nie obchodziło mnie to.


LAURA'S POV
Po "shopping tour" z  Justinem, poszliśmy do najpiękniejszego parku w całego kraju.  Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i wszystkich. Przepraszał mnie około 1000 razy za to jak się do mnie przystawiał, ale zapomniałam o tym, to było wcześniej. Potem zaczęliśmy grać w 20 pytań, żeby dowiedzieć się więcej o sobie.

-Masz rodzeństwo?- zapytał się mnie, patrząc na mnie świecącymi oczami.

- Tak, mam 15-letnią siostrę, jest irytująca!- powiedziałam i schowałam głowę w dłoniach.

- Dlaczego?- zapytał. Boże, on jest typem wścibskiego, chce wiedzieć wszystko, jestem pewna, że zadał mi więcej niż 20 pytań., gdzie ja zadałam tylko 5.

-Ponieważ nie może przestać rozmawiać o jednym chłopaku, który jest bardzo sławny, jak on się nazywał .. Err... Nie mogę sobie przypomnieć ... poczekaj ...Cholera! Stał się sławny przez swoje filmiki na Youtube kiedy miał około 15 lat ...- powiedziałam

- Justin Bieber? - zasugerowałam

-Właśnie! Justin Bieber! To staje się irytujące, jeśli słyszysz o nim to samo w kółko, i w kółko"- powiedziałam. Zaczął się śmiać, nie mając do tego powodów, nie mógł przestać. Co się dzieje?

- Moja kolej. Kim jesteś z zawodu?- zapytałam, bardzo chciałam wiedzieć.

-Jestem piosenkarzem- powiedział. -Poczekaj, co? Jesteś bardzo sławny?- zapytałam.

-Możliwe że tak, yeah- uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Kim on jest? Dlaczego go nie znam? To jest uciążliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz